Ponownie odwiedziliśmy Termy Rzymskie w Czeladzi aby emocjonować się Mistrzostwami Polski Saunamistrzów, zobaczyć pretendentkę do tytułu największej sauny świata i skorzystać ze słonecznej pogody.
Wyjazd był spontaniczną reakcją na facebookową informację o wolnym pokoju w Pałacu Saturna, która ukazała się w przeddzień finału. Czyli piękna pogoda, nocleg na miejscu, wejście na wszystkie pokazy, udział w nocy saunamistrzów, śniadanie. Istna perspektywa Olimpu saunowicza, której udało się przysłonić obawy związane z pandemią.
Sauna pretendentka robi wrażenie. Najwyższa jakość materiałów. Szerokie ławy. Dużo miejsca dla saunamistrza. Mocna aparatura nagłaśniająca. Miejsca na dolnych ławach, bezpośrednio przed rogami pieca dostarczają przy niskich dźwiękach dodatkowych wrażeń ekscytująco odbieranych najczulszym organem.
Wysoka temperatura istotnie zmniejsza osobo-pojemność pretendentki ocenionej w recepcji na 300 osób. Górne dwa rzędy mimo swoich walorów widokowych nie były oblegane a w trakcie seansów mniej lub bardziej dyskretnie pustoszały. A wydaje się, że głównym celem takiej sauny i ceremonii w niej prowadzonych jest dostarczenie doznań artystycznych, rozrywkowych, zapachowych, akustycznych, tak aby koniec seansu smucił a nie był wybawieniem.
Tak też rozumie to Rob Keijzer (członek jury, wielokrotny mistrz świata), który do swojego pokazowego seansu potrzebował niewielkiej ilości wody i w pełni oczarował swoją elegancką techniką.
Z pewnym przerażeniem stwierdziłem, że konkursowe seanse stały się dla nas niezrozumiałe. Mam nadzieję, że kolejne zawody będą uzupełniane o coś w rodzaju programu, libretto, słowo wstępne lub co najmniej wyświetlane napisy. Z seansów najbardziej mi się spodobał zwycięski w klasyfikacji indywidualnej pokaz Karola Kocielnika, w którym nowatorsko dodał środek wyrazu w postaci przejmujących ryków. W pozakonkursowych niedzielnych pokazach zdecydowanie lepiej niż w konkursie zaprezentował się drugi w klasyfikacji drużynowej zespół Term Rzymskich (Damian Sołtysik, Krzysztof Holeczek). Odniosłem wrażenie, że na współzawodnictwie negatywne piętno odcisnął brak głównej nagrody w postaci wyjazdu na mistrzostwa świata.
W czeladzkim saunarium panują swoiste zasady. Jest to jedyny ze znanych nam obiektów, w którym najlepiej bawi się jego kierownictwo wraz ze swoimi gośćmi. Z szacunkiem stwierdzam, że taki wizerunek został konsekwentnie wykreowany i na arenie międzynarodowej odnotowany. Mnie jakby samoczynnie nasuwają się wspomnienia audycji “60 minut na godzinę” i “Dyrekcja cyrku w budowie” a w tym przypadku sauny w budowie. Cóż, na podstawie już kilku (może miałem wyjątkowego pecha) osobistych doświadczeń i paru (może wyjątkowo złośliwych) relacji oraz internetowych (może hejterskich ale również niemieckojęzycznych) wpisów należy liczyć się, że w tym saunarium będzie się świadkiem pijackich ordynarnych dialogów a w czasie ceremonii na scenę wybiegnie rozogniona Daisy z zespołu dyrekcji sauny w budowie.
Kalkulując pobyt w termach należy wziąć pod uwagę, że źródłem wody jest prysznic, kran i bar. Dotyczy to również nocy saunowych. Sok należy kupować bez lodu. Piwo 14 zł. Próbowane potrawy smaczne i ładnie przyrządzone, co wiąże się z dłuższym czasem oczekiwania.
Uczciwe ceny biletów. Wysoki standard pokoi hotelowych. Przyjazną opcją dla gości hotelowych jest możliwość korzystania z term do końca dnia wyjazdu za 100 zł od pary.
Termy Rzymskie to niewątpliwie kultowy obiekt saunowy. Szkoda, że nie dysponuje jeszcze większym terenem. Ciekawy jestem efektu końcowego po zakończeniu rozbudowy.
(Minął 7 dzień od wizyty. Brak oznak chorobowych. Czekam na wyniki praktycznych badań prowadzonych przez znajomych, którzy testowali możliwość zarażenia się przez zbiorowe i wzajemne wcieranie potu saunowego. Myślę, że uzyskanie negatywnych wyników testów może stanowić przełom w walce z pandemią)
[2020-09-12]