(…)A teraz będę tym złym policjantem.
- Przed imprezą proszę o synchronizację zegarków. Bo tylko brakiem tej synchronizacji można wytłumaczyć to, że spędziliśmy łącznie około 1 godziny patrząc jak trwają przygotowania do rytuałów. Będąc na basenie spoglądaliśmy na zegar przy recepcji i schodziliśmy do sauny a tam wszytko w powijakach. Jeden raz, drugi, trzeci, czwarty!!! i wtedy Eureka! Zegar przy recepcji spieszy się! … ale trzeba było już się zwijać do domu.
- Hotel Odyssey Kielce z imprezami saunowymi rozpoczyna pewną długą, pełną przygód ale coraz bardziej przewidywalną drogę. O zdarzeniach, których należy się spodziewać i najlepszych działaniach zapobiegawczych, objazdach, unikach można już sporo poczytać. A tu trochę jakbyśmy starali się odkryć Amerykę. Jeżeli chcemy kogoś rozmiłować w muzyce to nie bierzemy go na koncert Pendereckiego! Wyjdzie z filharmonii (albo wybiegnie) zmęczony, przestraszony może z dożywotnim urazem. A Saunamajster jest właśnie takim Pendereckim. Ja go doceniam, jest on pewną odskocznią od norm DIN i (przygotowywanej) PN w prowadzeniu rytuałów. Ale (według mnie) trzeba już mieć pewne przygotowanie do jego występów a obecnie Kielce jeszcze nie są wystarczająco dojrzałe. Czyli krótko: szkolny, podstawowy, 3-polaniowy rytuał, jeden dowcip, jogurt, sól, błotko i pod prysznic. Ten target tego oczekuje!
- Projektant nie przewidział czegoś takiego jak ceremonie i 25 osób szukających jednocześnie ochłody. W tym dniu jakoś wyjątkowo nie chciało mi się stać w kolejkach.
- Wiaderko za szybą na dzień dobry dla wchodzących to nawet jak dla mnie dość odważne rozwiązanie. Ale jak już, to poszedłbym dalej. Proponuję szybę zastąpić weneckim lustrem. Wtedy również osoba korzystająca z wiadra miałaby przyjemność z własnego widoku i mogłaby świadomie kontrolować swoje pozy.
Ale, żeby nie było, że „znalazł się (kurcze) koneser”. Wróciliśmy zadowoleni i pod wrażeniem.
- Warunki drogowe optymalne.
- Poczęstunek bez zarzutu. Klasa odpowiadająca miejscu. Talerz z serami – super.
- W ręcznikach „na czarno” zagraliśmy w ping-ponga i przegrałem 3-1 w piłkarzyków.
- Miłe, ładne, nowoczesne, przytulne otoczenie. Wspaniały basen.
Pani, której nie udało się zachęcić uczestników do basenorobiku (czy czegoś nie przekręciłem?), przyszła w ramach szkolenia na ostatnią ceremonię Maćka, który wzbogacił ją o jogurtową maseczkę. Niestety nie mogę nic więcej napisać, bo odległość mojego dobrego widzenia bez okularów sięga 50 cm i nie chcę być oskarżony o zmyślanie. W każdym razie to, że nie udało jej się nikogo zachęcić (mimo profesjonalnych i usilnych starań) do tej gimnastyki i to, że przyszła na szkolenie i w nim aktywnie uczestniczyła (informacja bez gwarancji ze względu na wzrok) pozostawią moją wizytę w Odysseyu w przegródce z miłymi wspomnieniami.
Koszty dla dwóch osób:
– bilety 160 zł dzięki przedpłacie
– Dojazd z Warszawy: 60 zł (jak się ma dobrych znajomych). Dziękuję
[2012-02-18]