Odległość z Warszawy do Aquaparku Druskienniki to 350 km. Ładna, słoneczna pogoda i mały piątkowy ruch sprawiły, że jazda była przyjemna i bezpieczna. W Polsce drogi całkowicie odśnieżone a na Litwie poruszaliśmy się w dwóch suchych rynnach oblodzonej ale szerokiej drogi. Ostatecznie nie wiem co wolę: szeroką, dwupasmową drogę ale nie odśnieżoną czy suchą jednopasmową. Ok. 6 godzin jazdy.
Obiekt odwiedziliśmy w ramach grupy saunowiczów realizujących projekt o nazwie Saunowa Karuzela.
Aquapark robi wrażenie. Jakość europejska. Bardzo duży obiekt. 5 zjeżdżalni. Wszystko dobrze utrzymane.
Sauny
W strefie basenowej są chyba dwie duże sauny, z których nie korzystaliśmy. Do strefy saun przechodzi się długim korytarzem. Tu znajduje się duży basen z barem i zatoczkami. Poza tym przy basenie jest parę jacuzzi. Obiekt jest wielopoziomowy i potrzeba trochę czasu aby zorientować się co gdzie jest. Jeden pobyt towarzyski to stanowczo za mało.
Saun ponoć 20. Nie udało nam się wszystkich odwiedzić i dokładnie policzyć. Dwie na zewnątrz obok zewnętrznego małego (w stosunku do obiektu) basenu stanowiły dla mnie dużą atrakcję. Nie często mam okazję pływać przy temperaturze -10 stopni.
Dość liczna obsługa saun sprawiała wrażenie zakłopotanej, trochę niepoinstruowanej ale uprzejmej.
Ceremonie
Ceremonie to ewenement, z jakim do tej pory nie spotkałem się. Specjalnością miejsca są przede wszystkim ceremonie w saunach mokrych. Polega to na tym, że do sauny wchodzi tyle osób, że część stoi. Pan coś najpierw opowiada po litewsku (nie jest podobny do rosyjskiego) potem coś w bardziej zrozumiałej mieszance słów. Następnie rozdaje kubeczki z mazią i zasadniczo każdy sobie robi co chce. My skorzystaliśmy z mazi błotnej i miodowej. Według mnie produkty uczciwie i porządnie przygotowane.
Seans dla nagusów w dużej saunie suchej pozostawił niezapomniane wspomnienia. O wyznaczonej godzinie przed dwoma wejściami do sauny ustawione były dwa kopce z klapek. W środku nie było już miejsc stojących. Zadanie reporterskie zadaniem ale stchórzyliśmy i poszliśmy do baru zatopić nasz smutek. Szybko jednak pozbierałem się i podszedłem do sauny, gdzie odbywała się już ceremonia. Tu zostałem uprzejmie poinformowany, że za 15 minut będzie dokładka i w niej już bez problemu udało nam się wziąć udział. Byliśmy świadkami wychodzenia z sauny pierwszej grupy, która była częstowana ogórkami. Wnętrze sauny zatopione wodą trochę nas zmartwiło ale nie poddaliśmy się. Weszliśmy, woda została zgarnięta i po pewnym czasie się zaczęło.
Ceremonię prowadziło dwóch młodzieńców. Prowadzona była w języku narodowym. Mogę więc jedynie na podstawie znajomości obrządku stwierdzić, że wzięło w niej udział 50% nowicjuszy, którzy w pewnym momencie podnieśli ręce do góry. Po paru kolejnych zdaniach został wyrównany rekord na najszybsze wykurzanie saunowicza i jeden mężczyzna (!) opuścił saunę. I zaczęło się. Sporo chochli wylanych przez prowadzących na piec wyczyściło prawie całkowicie górną ławkę (ale nie Karuzelę!). Szybki kołowrotek nad głowami małymi ręcznikami, parę wachlnięć i kolejne litry wody na piec. Oj, spowodowało to mały uszczerbek w szeregach grupy Karuzeli Saunowej, która częściowo osunęła się na miejsca zwolnione przez licznych uciekinierów z sauny. Ale trzon trzon grupy został u góry! Po trzecim laniu mistrzowie na chwilę przykucnęli przy piecach bojąc się stratowania przez kolejną falę uciekających. Dało to trzonowi szansę na oswojenie się z bólem i zaplanowanie leczenia oparzeń. Parę jeszcze wachlnięć i można było się ochłodzić. Ogórki na nas nie czekały :(.
Zwyczaje
Teren jest „trudny”. (Prawa autorskie do tego określenia należą do @KrzyPa). Nie ma obowiązku poruszania się w strojach. Do 19:00 nie widziałem nikogo bez stroju. Teren jest jednak formalnie przyjazny dla swobodnego wypoczynku, na co wskazują jednoznaczne zachęty do pozbywania się strojów w postaci m. in. ceremonii prowadzonych tylko dla nagich.
Można było swobodnie pływać, siedzieć przy wodnym barze i popijać drinka z czego też korzystaliśmy.
Uwaga. Sauny mieszczą się również na pierwszym i drugim piętrze. Drugie było w tym dniu zamknięte.
Ceny
Ceny europejskie. Bywalcy Warszawianki je znają. Płaciliśmy tylko kartą.
Dla osób korzystających z biletów dziennych (lub też 4 godzinnych ?) jest oferowany serwis ręcznikowy. Skorzystałem z tego wypożyczając ładny żółty ręcznik. Strzegłem go jak oka w głowie przykrywając swoim po zawieszeniu przed sauną. I nic to nie dało. Gdzieś się zawieruszył. Na szczęście ostatecznie nie zostałem obciążony dość pokaźną kwotą. Jaki wniosek? Ja żadnego nie wyciągam. Za mała próba losowa.
W czasie imprezy były rozdawane opaski osobom przebywającym nago. Opaski te w kasie wymieniono nam na kupony rabatowe na kolejną imprezę.
Podsumowanie
Świetny obiekt o standardzie europejskim dla północno-wschodniej Polski. Obiekt trudny ale przyjazny. Chcąc swobodnie wypocząć zalecam odwiedzać w gronie co najmniej 4-6 osobowym. Tam da się kręcić.
[2012-01-27]