Planowaliśmy najpierw pojechać do hotelu w nim zostawić rzeczy i następnie pojechać do saunarium Therme Obernsees. Okazało się jednak, że nawigacja poprowadziła nas tak, że przejeżdżaliśmy obok tego obiektu i ostatecznie zadzwoniłem do hotelu, że przybędziemy późno. Okolica pagórkowata, wiejska, najbliższe hotele w promieniu 10 km. Biorąc jednak pod uwagę ukształtowanie terenu oznacza to dość długi dojazd. Parking, recepcja, kupujemy 3 godzinne bilety i dostajemy po żetonie. Chyba standardem niemieckim jest, że przedłużając pobyt dopłaca się maksymalnie do wartości całodziennego biletu. Oznacza to, że spokojnie można kupić „mniejszy” bilet bez konieczności długiej kalkulacji.
Przebieralnie. Koedukacyjne ze śluzami na intymne przebranie. Czyli wejście do pomieszczenia z szafkami odbywa się przez coś na kształt sklepowych przymierzalni z dwoma drzwiami. Z rozwiązaniem „żetonowym” spotkaliśmy się pierwszy raz. W każdej szafce są klucze z paskiem, które można przekręcić po wetknięciu w nie żetonu. Następnie wyciąga się klucz połączony już z tym żetonem i zakłada się na rękę. Po przebraniu poszliśmy do saun, do których prowadzi droga przez szatnie damską i męską. Taka mała niekonsekwencja. Okazało się, że przebraliśmy się w szatni basenowej! Nie ogarnął nas zbytni żal i nie przenieśliśmy się mimo tego, że szafki w przebieralniach saunowych są większe.
Sauny. Saunarium jest rozległe. Bezpośrednio z szatni przechodzi się do pomieszczenia mieszczącego bar i 5 saun. Rozpoczęliśmy od ceremonii „Hildegard von Bingen”, w czasie której uczestnicy zakładają zamrożone żelowe okulary. A potem były kolejne … Na szczególną uwagę zasługuje bardzo duża panoramiczna sauna, w której ceremonie były prowadzone przez dwie osoby. Z sauny rozpościerał się ładny widok na pobliską okolicę i mały staw z wyjątkowo zimną wodą.
Ceremonie prowadzone są przez różne osoby w różnym wieku. Trochę sprawiało to wrażenie przypadkowości ale również budziło szacunek dla poszanowania pracy prowadzących. W czasie naparzań panowała zazwyczaj dość luźna atmosfera i nikt nie zwracał uwagi na prowadzone ciche rozmowy.
Przeżyliśmy ceremonię ruskiej bani, która składa się z dwóch bezpośrednio po sobie następujących „normalnych seansów”. Ceremonia ta charakteryzuje się w szczególności tym, że jedynym rekwizytem prowadzącego są brzozowe gałęzie którymi zarówno czerpie wodę i skrapia nią kamienie jak i wachluje. Przez dużą wilgotność i dość powolne prowadzenie seansu atmosfera robi się wyjątkowo gorąca i trzeba dużej mobilizacji aby po pierwszej części powrócić na powtórkę.
Polecam bar. Dobre ceny: piwo 0,5l 2,5 EUR, kiełbaski ok. 5 EUR. Opłaty odnotowywane są przez sczytywanie żetonu. Dobra i miła obsługa. Fantastyczne umiejscowienie: widok na duży telewizor z zimową olimpiadą, basenik zewnętrzny, sauny wewnętrzne i zewnętrzne. Może to dziwnie zostanie odczytane ale do konsumpcji piwa i niemieckich kiełbasek na kiszonej kapuście dość dobrze pasuje widok grupy rozgrzanych seanasem nagich mężczyzn nacierających się wzajemnie miodowym pilingiem.
Przy wyjściu wrzuca się do bramek żetony. Bramki otwierają się jeżeli wszystkie płatności zostały uregulowane. To nie był nas szczęśliwy dzień. Bramka nie otworzyła mi się i musiałem uiścić dopłatę za przedłużenie pobytu i konsumpcję. Całodzienny bilet kosztuje 18 EUR.
W rankingu 2014 ośrodek jest na 6 miejscu. Przez Niemiecki Związek Saunowy wyróżniony mianem SaunaPremium i 5 gwiazdkami.
Cena
18 EUR
Nocleg
Hotel: Hotel-Restaurant Heiligenstadter Hof
Cena: 68 EUR ze śniadaniem