Na drzwiach wejściowych monte mare Rheinbach dumnie witają nas potwierdzenie zdobycia przez ośrodek złotego medalu saunowej gastronomii oraz 4 perły przyznane przez „Saunaführer„. Czy po 10 latach coś jeszcze te wyróżnienia znaczą?
Przy kasie pani z gracją wyrwała bon z mojego przewodnika, miło porozmawialiśmy o naszych dalszych saunowych planach i zwróciła nam uwagę, że sieć monte mare jedynie w dni powszednie akceptuje bony. Fakt ten wyraźnie jest na nich napisany na co nie zwróciłem uwagi. Oznaczać to będzie konieczność zmiany planów weekendowych.
Szatnie mieszczą się na piętrze i są wspólne. Do strefy saun przechodzi się przez strefę basenową i mogliśmy oglądnąć głęboki basen służący do szkolenia nurków.
Po przekroczeni kołowrotka od razu znaleźliśmy się w części restauracyjnej. Zmęczeni długą jazdą i wygłodniali zamówiliśmy „klasyki” kuchni monte mare: gotowany kartofel z serem i sałatą (7,50) oraz kotlety z frytkami (11,50) i oczywiście piwo (3,6/0,5l). Płatność odbywa się elektronicznie i dostrzegliśmy, że każdy z gości uznawał, że napiwek wliczony jest w cenę.
W części ogrodowej znajdują się 3 sauny. Jedna z nich może pomieścić do 200 osób. W czasie naszego pobytu aż tylu chętnych nie było więc ceremonie w niej przeprowadzane odbywały się w wyjątkowo komfortowych warunkach.
W części wewnętrznej znajduje się 10 różnych saun.
Atrakcji dostarczała para młodych początkujących saunowiczów. Jako ostatni tuż przed rozpoczęciem zajęli honorowe miejsca na seansie w największej saunie. Po jakimś czasie zorientowali się, że swoimi kąpielowymi strojami trochę wyróżniają się w tym tłumie i zaczęli „dyskretnie” ukrywać je pod ręcznikami. W czasie przerwy przeznaczonej na nacieranie solą saunamistrzyni prowadziła z nimi cichą rozmowę, której efektem było jego pełne przeistoczenie się w saunowicza a jej pełne przejście do podziemia. I tak zostało przez następnych parę godzin. Biedna dziewczyna miotana skrajnymi uczuciami starając się jak najbardziej ukryć, ciągle zwracała tym na siebie uwagę wszystkich gości rozbawionych jej zachowaniem.
Po seansie w największej saunie goście byli częstowani zmrożonymi kawałkami owoców. Nie muszę żadnemu saunamaniakowi chyba tłumaczyć jak potrafią one wspaniale w takim momencie smakować. Korzystając z faktu, że poczęstunek był obliczony na znacznie większą ilość gości mogliśmy się do woli delektować owocami. Niemniej jak koszmar ciągle mnie jeszcze prześladuje obraz lądującej w koszu połowy tacy owoców, na które nie było już chętnych.
Na wysoką ocenę zasługuje profesjonalizm i zaangażowanie saunamistrzów. Ceremonie były relaksacyjne i prowadzone w lekkiej atmosferze. Dotyczyło to również ceremonii Wenik, w czasie których saunamistrz używa gałęzi brzozowych zarówno do polewania pieca jak i rozprowadzania gorąca po saunie. Często jest to bardzo wilgotna a tym samy bardzo sprawdzająca wytrzymałość ceremonia. W Rheinbach oszczędzają zarówno ręczniki gości jak i deski sauny. (Ale tak nie jest wszędzie!). Po ostatniej ceremonii (podwójny Wenik) saunamistrzyni ochłodziła się pod prysznicem i razem z innymi wskoczyła do zewnętrznego basenu. Nie wiem dlaczego ale wzbudziło to we mnie pewne zaskoczenie.
Polecamy.
Cena
27 EUR W przewodniku „Der Saunaführer” jest bon umożliwiający wejście dwóm osobom w dzień powszedni za cenę biletu dla jednej osoby
5 EUR można odzyskać za zapisanie się na newsleter ale jest sporo ograniczeń.
Nocleg
Hotel: Hotel Haus Appel
Miejscowość: Rech
Cena: 62 EUR/noc
[2015-01-20]