Drugi pobyt w Białce Tatrzańskiej i nasuwa się stwierdzenie, że Terma Bania jest trochę za mała. 5 saun? Dlaczego tak mało? Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Atmosfera bardzo przyjazna. Widać, że goście przychodzą zrelaksować się, są beztroscy, wypoczęci (najdłuższy weekend nowoczesnej Europy w pełni). Obsługa instruuje a goście, którzy znają zasady świecą beztroskim przykładem. Przy barze łatwo nawiązać rozmowę i można wymienić doświadczenia z innymi miłośnikami saun.
Z plotek. Jedna z saun zostało zmodernizowana o urządzenie do rozpylania jodu. Ponoć jest to efekt działalności zaangażowanych stałych gości. Mały minus (chociaż nie zawsze…) jest taki, że ponoć aby był lepszy efekt należy obniżyć temperaturę sauny. Pociąga to za sobą, że pary jest mniej.
To właśnie ta sauna umożliwiła mi doznania odczuć jakie mają kobiety przebywające w saunie w obecności samych mężczyzn. W pewnym momencie przez dłuższą chwilę w tej saunie o niskim zaparowaniu byłem sam w otoczeniu pięciu kobiet. I napiszę tak. Nie wiem o co ten cały szum z panami wpatrującymi się w kobiety. Ja będąc w analogicznej sytuacji nie czułem się z tym aż tak źle ;).
Ceremonie. Terma bania oferuje standard na najwyższym poziomie. Pierwszy raz widziałem na piecu płomień od kładzionych na nim kryształków mentolowych. Temperatura przy ostatnim polewaniu przekracza już granicę bólu. Ten ból jest łagodzony przez miły zwyczaj wachlowania wychodzących z sauny gości zimnym powietrzem. Fajne, że są przygotowywane dodatki do ceremonii w stylu maseczek i nacierania solą.
Bar. Oj, jakieś dziwne wrażenie pozostawił. Chyba sprzedawane są napoje w porcjach 200 ml i są wlewane do szklanek 0,3. Sprawia to jakieś takie niesmaczne wrażenie. Za to można częstować się ciasteczkami.
[2012-05-04]